Jeśli to wideo było dla Ciebie przydatne i chcesz wesprzeć moją działalność, to zapraszam do mojego sklepu:  https://www.prawie.pro  na mój Instagram:  https://www.instagram.com/prawie_pro/ lub Facebook: https://www.facebook.com/leszekprawiepro/  a także do zakupu mojej książki: https://www.empik.com/prawie-pro-wygraj-siebie-lech-sledzinski,p1320924407,ksiazka-p

Zapraszam do mojego wideo, w którym będzie o najtańszym oświetleniu rowerowym.

Internet i hipermarkety zalewają tanie produkty z dalekiego wschodu globu. Nikogo nie dziwi, że komplet “oświetlenia” rowerowego można kupić już za 15 zł. Jednak czy warto inwestować na najtańsze akcesoria odpowiedzialne za bezpieczeństwo?

Nie oszukujmy się.  Światło za kilkanaście złotych nie zapewni Wam należytego bezpieczeństwa. Będzie mało wydajne, przez co nie będziemy dobrze widzialni. Lampki rowerowe mają nie tylko określać naszą pozycję, ale przede wszystkim zawczasu zwracać uwagę innych kierujących. Najtańsze ledy nie są w stanie spełnić tego wymogu, przez co ryzykujemy nie tylko swoje zdrowie, ale także życie. Według badań, aż 53% wypadków z udziałem rowerzystów wynikało z braku należytej widoczności. Warto to wziąć pod uwagę i nie wyceniać swojego życia na kilkanaście złotych.

Cześć, witajcie w rowery.jednoslad.pl. Razem z nami Michał z polskanarowery.pl. Dziś będziemy rozmawiać o oświetleniu rowerzysty, a dokładnie czy światła za 12 złotych są w stanie zapewnić nam bezpieczeństwo i czy warto akurat na tym elemencie wyposażenia roweru oszczędzać. Co myślisz?
M: No właśnie. Powiem wam co myślę, bo nie jestem zbytnio osobą, która testowała tego typu rzeczy, bo jakoś wydawało mi się, że 5 złotych za lampkę z marketu nie ma sensu wydawać.
L: To jest tak samo jak kaski motocyklowe za 12 złotych.
M: Za 5 złotych to wolę kupić dwa pomidory. Naprawdę. Jeśli chodzi o bezpieczeństwo – najważniejsza jest tutaj tylna lampka. Jadąc po zmroku, jesteśmy widoczni tylko dzięki tej lampce, dzięki temu małemu, czerwonemu punkcikowi. Patrzymy do przodu. Przed nami jest białe światło, które też nas przodu podświetla, jest to światło pozycyjne. Ogólnie mamy obowiązek mieć nasz rower wyposażony po zmierzchu, od zmierzchu do świtu.
L: Tak, tylko żadne przepisy nie definiują jakie to ma być światło. I to nie jest tak jak w branży samochodowej czy motocyklowej, że nasze oświetlenie musi być homologowane. To może być wszystko.
M: Białe, bądź barwy żółtej, z przodu czerwone, z tyłu może być migające i to wszystko.
L: Dokładnie. A czy my będziemy wozić w kloszu świeczkę, czy oświetlenie za 700 złotych, to ustawodawcy nie interesuje. Kwestia i pytanie przede wszystkim, czy warto jest cenić swoje życie i bezpieczeństwo na 12 złotych brutto? Moim zdaniem jest to jeden z najczęściej popełnianych błędów, które często doprowadzają do tragedii. Musicie sobie zdawać sprawę, że na terenie Unii Europejskiej 53 % ofiar to są ofiary, oczywiście mówię o rowerzystach, na wskutek najechania na tył. Śmierć to oczywiście tragedia. Tragedią jest również kalectwo i znam wiele różnych przypadków ludzi, którzy naprawdę żałowali do końca życia tego, że podejmowali złe decyzje z zakresu swojego bezpieczeństwa. I taką złą decyzją, moim zdaniem, jest zakup najtańszego oświetlenia, który posiada gorszą wydajność niż lampki choinkowe.
M: Jeszcze jedna kwestia, o której chciałem powiedzieć. Jedziemy na tym naszym rowerku, widzimy jasne światełko, białe światełko przed sobą. Widzimy, jeżeli coś się z nim dzieje, natomiast nie kontrolujemy tego co się dzieje za nami z tyłu i nie widzimy, że nasze światełko akurat przestaje świecić, zaczyna lekko bździć, a potem znika i przez parę kilometrów możemy jechać po prostu kompletnie niewidoczni i zostać najechani jak 53 % ofiar.
L: Warto nauczyć się takiego odruchu, ja często sięgam wzrokiem przez swoje udo w dolnym chwycie, takim kolarskim. Warto to kontrolować. Ja jestem akurat skrajnym przypadkiem, bo ja lubię jeździć w nocy i całkowitej ciemności, dlatego dla mnie najdroższym akcesorium do roweru było właśnie oświetlenie, co również wam polecam pod rozwagę. Uwierzcie mi, 12 złotych jest to marna wartość waszego bezpieczeństwa.
M: I wybierzcie lampkę, która będzie miała diodę pokazującą zużycie baterii. Świeci się na zielono, ok, jedziemy. Świeci się na czerwono, lub przestaje się świecić – jest problem, trzeba wymienić po prostu baterię. Warto też mieć przy sobie, gdzieś w kieszonce, w kieszonce bluzy, koszulki kolarskiej, bądź też sakiewki pod siodłem, gdziekolwiek, małą baterię, która zasila przede wszystkim tylną lampkę. Wiadomo, że łamiecie prawo, jeżeli jedziecie z niesprawnym światłem przednim, czego oczywiście nie polecam, ale jest to mniejszy grzech dla własnego bezpieczeństwa, niż brak lampki z tyłu. Lampka z tyłu jest to największa podstawa. Ona musi być sprawna po zmroku, koniecznie, koniec.
L: Dzięki wielkie. Subskrybujcie kanał rowery.jednoslad.pl. My pojawimy się już wkrótce i będziemy znów mówili o oświetleniu, ale tym razem w kontekście tak naprawdę co wybrać, żeby być bezpiecznym. Cześć!
M: Cześć!

Dużo więcej w wideo, do którego obejrzenia serdecznie zapraszam.

Prawie.PRO Made in Poland

(41) 299,99 
?
(19) 319,99 
?
(18) 379,99 
?
PRO
(3) 395,59 
?
-18%
(11) 139,00 

Najniższa cena z 30 dni przed obniżką: 139,00 

?
-26%
(8) 33,99 

Najniższa cena z 30 dni przed obniżką: 33,99 

?
-5%
(29) 339,00 

Najniższa cena z 30 dni przed obniżką: 339,00 

?
Druga para -9%
(7) 0,00 
?
(58) 356,99 
?

YouTube Prawie.PROWszystie filmy

Poznaj kolekcję Prawie.PRO

Przeczytaj również:

3 thoughts on “Najtańsze lampki rowerowe. Ile kosztują i czy warto?

  1. Grzegorz Płachetko says:

    Dzień dobry
    Na bezpieczeństwie swoim i innych uczestników ruchu nie ma co oszczędzać. Tylko mocne sprawdzone produkty, najlepiej spełniające normę StVZO (niemiecka norma dotycząca oświetlenia), które nie będą oślepić, a jednocześnie dadzą dość dobrą widoczność. Poza drogami publicznymi: dojazdówki, las, etc. dodatkowo coś mocniejszego, typu Convoy.

  2. maxell says:

    Z doświadczenia wiem, że najlepsze oświetlenie, jeśli chodzi o przednie światła, dają lampy z dynamem umieszczonym w piaście. Wszystkie ledy na baterię to lipa. Może i widać nas z pewnej odległości, ale nie oszukujmy się, przy całkowitych ciemnościach nawet nie jesteśmy w stanie dojrzeć asfaltu, po którym jedziemy już nie mówiąc o widoczności tego co jest dalej przed nami. A z przykrością stwierdzam, że większość rowerzystów nie jest w ogóle oświetlona (ani przód ani tył) lub jest wyposażona tylko w mrugające ledy, które nie zapewniają im widoczności.
    Z oświetleniem tylnym jest mniejszy kłopot, chociaż jak obserwuję na drogach to czasem też jest cienko z tymi światełkami. A już bardzo często widuje ‘kolarzy’ wyposażonych tylko w tylne czerwone migające. Nie wiem czy to kwestia świadomości, a raczej jej braku, czy po prostu lekceważenia swojego i innych bezpieczeństwa.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *